Każdy artysta marzy, by jego wystawa odbyła się w prestiżowej galerii. Takie wystawy są planowane na kilka lat wcześniej, Niektórzy malarze żartują: „Żeby mieć dużą wystawę w znaczącej galerii, wcześniej niż będziesz mieć siwe włosy, podanie z prośbą do odpowiednich instytucji trzeba składać, wstępując na studia”. Są też minusy wystaw w centralnych galeriach. Ekspozycje zazwyczaj bywają krótkie.
Artysta malarz też przeżywa tremę, jeśli zapraszają go po raz pierwszy z wystawą indywidualną, na przykład do Pałacu Sztuki w centrum Krakowa, do Wielkiego Pałacu – w dosłownym znaczeniu i przenośnym. Są tam sale mające jedenaście metrów wysokości – chyba najwyższe w dawnej stolicy Polski, jak i w całym kraju.
Ponieważ było tu kilka sal, mogłem obrazy podzielić tematycznie. Mogłem podzielić je pod względem kompozycji – osobno portrety, osobno pejzaże. W jednej z sal mieścił się cały cykl katyński. W każdej z sal wystawowych były zmontowane instalacje. W pierwszej – Domek z kart, w drugiej – instalacja poświęcona Powstaniu Warszawskiemu, w trzeciej – autoportret Mur radziecki, zamontowany na cegłach. W tej sali były portrety i autoportrety z różnych lat, w sali katyńskiej – centralne miejsce zajmowały portrety trumienne, zmontowane po bokach czarnego kwadratu, imitującego dół.
Na wernisażu była telewizja. Procesem filmowania kierował reżyser, pan Artur Janicki. W trakcie oklasków zebranych ogłosił, że TVP postanowiła nakręcić film o tej ekspozycji i twórczości gościa – Sybiraka. Wyprzedzając przyszłość powiem, że wspomniany film został wyświetlony w telewizji jeszcze podczas mojego pobytu w Krakowie. Reżyser zatytułował go Oto dom mój.
Cieszyło mnie najbardziej to, że tak wysokie oceny swego malarstwa słyszałem ze strony mieszkańców Krakowa, którzy w swoim słynnym mieście widzieli dużo dobrej sztuki. Ludzie bardzo dokładnie oglądali każdy obraz i każdą instalację, czytali podpisy, dzielili się wrażeniami. Pisano też o mojej wystawie w gazetach: „Czasie Krakowskim”, „Echu Krakowa”, „Gościu Niedzielnym”, „Dzienniku Polskimi”, a także w „Gazecie Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”. Była to najpiękniejsza wiosna w moim życiu – wiosna 1994 roku.
Był to mój – kolejny w życiu – szczęśliwy wieczór. Stałem na tle swoich obrazów i instalacji. Słuchając wypowiedzi zebranych, uwierzyłem, że moja droga w świecie sztuki jest misją, obrazy zaś – godne wystaw w muzeach.
Był to mój – kolejny w życiu – szczęśliwy wieczór. Stałem na tle swoich obrazów i instalacji. Słuchając wypowiedzi zebranych, uwierzyłem, że moja droga w świecie sztuki jest misją, obrazy zaś – godne wystaw w muzeach.
Na tydzień przed rozpoczęciem wystawy wraz z synem przewieźliśmy obrazy, sporządziliśmy też projekt rozmieszczenia obrazów na wysokich, dziewięciometrowych ścianach Muzeum.
Część obrazów postanowiliśmy zawiesić na białej ścianie, część – na czarnej. Łatwiej jest sporządzić projekt, niż zmontować wystawę.
Na środku dużej sali ustawiliśmy instalację Domek z kart, w bocznej części – instalację Katyń z trumiennymi portretami polskich oficerów pośród drutów kolczastych. W Muzeum Niepodległości mieliśmy dodatkową możliwość zmontowania instalacji przestrzennych, mogliśmy wykorzystać nie tylko ściany, lecz również sufit. Na wysokości siedmiu metrów naciągnęliśmy trzy rzędy drutu. Montując instalację Ruiny świątyni wykorzystaliśmy nie tylko ściany i podłogę – w górze zawiesiłem jeszcze obraz przedstawiający zniszczone freski.
Na otwarcie wystawy przybyli przedstawiciele świata polityki, duchowieństwa, związków: Sybiraków i Kombatantów oraz związków twórczych: artystów, malarzy, literatów, muzyków.
Na otwarcie wystawy przybyli przedstawiciele świata polityki, duchowieństwa, związków: Sybiraków i Kombatantów oraz związków twórczych: artystów, malarzy, literatów, muzyków. Wystawę zagaił dyrektor Muzeum Niepodległości, pan Andrzej Stawarz.
Był to mój – kolejny w życiu – szczęśliwy wieczór. Znalazłem się w kręgu przyjaciół i ludzi życzliwych. Stałem na tle swoich obrazów i instalacji. Słuchając wypowiedzi zebranych, uwierzyłem, że moja droga w świecie sztuki jest misją, obrazy zaś – godne wystaw w muzeach.
W ten sposób historia postawiła wszystko na swoje miejsce. Szkoda tylko ofiar totalitaryzmu – ludzi, którzy oddali życie za tę prawdę historyczną. Często po tej wystawie oprowadzałem wycieczki szkolne. Wśród tytułów artykułów, które ukazały się w gazetach, jeden brzmiał następująco: „Lekcja historii prawdziwej”. Publikacje na ten temat w prasie, ukazywały się jeszcze długo po zakończeniu wystawy w Muzeum Niepodległości. Jeden z wielbicieli mojego malarstwa zażartował: „Twoja wystawa była jak lecąca gwiazda – jest już daleko, a nadal widać jej światło”.
Z okazji 50-lecia twórczości i zakończenia wieloletniej pracy nad dużym cyklem obrazów „Madonny XX wieku”, na retrospektywnej wystawie w Galerii DAP zostły zaprezentowane prace tematycznie związane z losami Polski XX wieku, na kresach i w kraju. Wernisaż był połączony z jubileuszowym benefisem, na którym wystąpili zaproszeni muzycy, poeci i artyści.
Rok 2001. Minęły trzy lata od opisanej wystawy jubileuszowej. Zbliżał się następny benefis – pięćdziesięciolecie pracy twórczej. Z tej okazji wystawa moich obrazów miała odbyć się w Domu Artysty Plastyka w Warszawie przy ul. Mazowieckiej 11.
Postanowiłem pokazać dwa cykle prac: obrazy odzwierciedlające minione lata dyktatury – na czarnej ścianie, a na przeciwnej, białej – Alegorie: Życia, Sztuki i Wolności. Jedynym co łączyło obrazy z dwóch, przeciwstawnych wręcz etapów mojego życia – był kolaż i faktury. Miałem też pokazać trzy – cztery kompozycje przestrzenne.
Nowością było połączenie w jeden cykl tematyczny czterech obrazów, takich jak: Pory Roku, Alegorie doby lub Drzewo życia. Wystawiałem tu obrazy mniejszych formatów. Obrazy opowiadające o totalitaryzmie były duże, toteż najczęściej mieściły się w dużych salach wystawowych.
Cały program benefisu przebiegał na tle ekspozycji moich obrazów. Muzyka przeplatała się z poezją i wystąpieniami historyków sztuki. Przygotowane zostało dla mnie specjalne krzesło. Siedząc na nim, mogłem oglądać nie tylko piękny koncert, lecz również gości zebranych na sali. Występowali z pozdrowieniami przedstawiciele Wspólnoty Polskiej, Senatu oraz twórcy kultury.
Na zakończenie wieczoru odbyło się losowanie szkicu obrazu Syberyjska Madonna. Podszedłem do mikrofonu i serdecznie podziękowałem gościom mojego benefisu i oraz zaprosiłem wszystkich na skromny syberyjski poczęstunek. Na stole był czarny chleb ze słoniną i smalcem oraz kiszone ogórki. Goście jeszcze długo oglądali moje obrazy, omawiali je, jak również całość programu benefisu.
/Oddział Muzeum Historycznego/, Warszawa.
Oraz w innych państwowych instytucjach i prywatnych kolekcjach Europy, Azji, Ameryki.
Artysta Malarz Stefan Centomirski Sybirak (1928-2011) członek Związku Polskich Artystów Plastyków, urodzony w 1928 roku k. Kamieńca (b.ZSSR) w polskiej rodzinie. W 1936 r. zesłany z rodzicami na Syberię, gdzie spędził 12 lat. Ojciec zginął w Gułagu. Po śmierci Stalina studiował w Instytucie Plastycznym w Moskwie, gdzie uzyskał dyplom Magistra Sztuki. Twórczość swą poświęcił martyrologii Polaków na wschodzie. Dziesiątki lat malował obrazy i odwracał je do ściany, bo sytuacja polityczna nie pozwalała na ich wystawienie.
Po upadku komunizmu i przyjeździe do Polski w 1990 r, rozpoczęło się drugie życie Artysty. Do wystawy „Przetrwali” w Domu Polonii i „Jesteśmy” w Zachęcie, w ciągu 40 lat pracy twórczej, nikt nie znał jego obrazów. Po tych wernisażach o jego twórczości od razu zrobiło się głośno: pojawiły się pierwszy recenzji, wywiady w prasie, radio, TV. Teraz ich jest już ponad 200. Powstał pierwszy telefim o Artyście: „Długa Droga” – późnej zrealizowano ich jeszcze 8: „Mój ciężki krzyż”, „Otto dom mój”, „Polsko szedłem do ciebie 200 lat” i in.
Centomirski aktywnie uczestniczył w wystawach w kraju i za granicą. Ma około 100 wystaw obrazów – w tym 35 indywidualnych m.in. w Muzeum Niepodległości i Muzeum Woli, Domu Artysta Plastyka i Domu Polonii w Warszawie, Pałacu sztuki w Krakowie, Muzeum Kinematografii w Łodzi, Misji Katolickiej i Domu Polskich Kombatantów oraz teatrze Trystan Bernard w Paryżu.
Jego prace na stałe pojawiły się w zbiorach 20 europejskich muzeach m.in. w Muzeum Narodowym i Muzeum Niepodległości w Warszawie, Muzeum Historycznym i Muzeum Wschodu w Moskwie, Muzeum Adama Mickiewicza w Paryżu oraz w ponad setni prywatnych kolekcjach całego świata.
Otrzymał on liczne nagrody i wyróżnienia. Jest kawalerem Orderu „Polonia Mater Nostra Est” za szczególne zasługi dla narodów i państwa Polskiego, twórczym stypendystą Ministerstwa Kultury i Sztuki za 1998 rok.
Artysta stworzył po nad tysiąc prac, dziesiątki cyklów obrazów, poświęconych ważnym wydarzeniom w historii narodu Polskiego w XX wieku. Ostatnio pracował nad nowymi cyklami obrazów „Alegorie XX wieku”. To są „Alegorie pór Roku”, „Alegorie Wszechświata”, „Alegorie Sztuki” i in. o teraźniejszych czasach naszego kraju. Odbija się w nich wszystko to, co kojarzyło się artyście z jasnym tłem w kontraście do czarnego tła czasów wojny oraz Syberii, które dominowały w jego twórczości przez dziesiątki minionych lat.
Artysta aktywni uczestniczył w życiu społecznym: był Prezesem Klubu Seniorów OW ZPAP, stałym członkiem komisji kultury Zarządu Dzielnicy Wola Warszawa-Centrum, gdzie mieszkał i tworzył. Spoczywa na Cmentarzu Wojskowym na Warszawskich Powązkach przy Kwatery Sybiraków.
Jeżeli spodobały wam się obrazy Artysty Malarza Stefana Centomirskiego, lub prezentowane na stronie teksty literackie, to zapraszamy do skontaktowania się za pomocą e-maila: centomirski@gmail.com
copyright ©. All right reserved.